Po zabiegu znalazłam się z powrotem w sali. Spałam jeszcze kilkanaście minut po narkozie, a potem spokojnie obudziłam się i obejrzałam w około.
Spojrzałam na chłopaków, którzy z wymuszonym uśmiechem patrzyli się na mnie. Pewnie chcieli mnie pocieszyć, albo zrobić coś podobnego.
W pewnym momencie lekko zabolał mnie nos, a wtedy przypomniałam sobie dlaczego tutaj jestem. Louis.
Dotknęłam delikatnie złamanego miejsca na twarzy, lecz poczyłam tylko miękki materiał. Miałam na nosie najzwyklejszy plaster. Tylko?! W sumie to czego można więcej oczekiwać...
-Wyjaśnisz nam co się stało?- zapytał sfrustrowany Niall.
-Co tu tłumaczyć, pobili mnie, zdemolowali sale wykładową, Lou raz mnie uderzył i to tyle.- wzruszyłam ramionami.
-A Harry?- dopytywał Liam.
-Nie wiem co z nim.- powiedziałam obojętnie.
-Jak to nie wiesz?
-Po prostu nie wiem!- odparłam nerwowo i ułożyłam głowę ponownie na poduszce w zielonej podszewce.
-Spokojnie. Jak myślicie, wrócą do nas?- zastanawiał się Liam.
-Nie!- krzyknęłam ponownie się podnosząc.
Poczułam okropny ucisk w okolicy żeber, zgięłam się w pół i przycisnęłam ręce w tamto miejsce.
-Co się dzieje?- spytał Zayn wstając z krzesła.
-To nic.- wydukałam, kręcąc głową.
-Zawołam pielęgniarkę.- oznajmił szybko Niall.
-Nie! To zaraz przejdzie!
Właśnie w tym momencie do pokoju wszedł lekarz.
-Co się dzieje?- zapytał spoglądając na mnie.
-Brzuch mnie bardzo boli, ale zaraz przejdzie.- odparłam.
On powiedział pielęgniarce, żeby podała mi tabletki przeciwbólowe.
I po chwili wszystko przeszło. Oderwałam ręce od tłowia i spokojnie położyłam się na miejsce.
-Więc tak mam dobre wieści.- oznajmił mężczyzna w kitlu.
-To niech pan mówi szybko!- krzyknął podekscytowany Niall, a doktor zmierzył go porażającym wzrokiem.
-Przepraszam.- usiadł ponownie na krzesełko.
-Mianowicie, nie ma pani złamanych żeber, tylko pożądanie poobijane.
-Uff.- odparł z ulgą Zayn, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-Musi pani na siebie bardzo uważać, po wyjściu ze szpitala i nie doprowadzić do podobnych sytuacji.
-Nawet nie zamierzam.- powiedziałam.
-A i jeszcze jedna rzecz. Prawdopodobnie zamiast być tutaj 3 dni, wypuścimy panią już dzisiaj pod wieczór, ponieważ nie widzę poważniejszych obrażeń. Proszę tylko pojawić się na kontroli za 2 tygodnie.- lekarz skończył mówić i wyszedł z sali.
-Chociaż jeden plus, nie będziesz musiała tutaj być tak długo.- zaśmiał się Liam.
-Wiem. Posłuchajcie muszę wam coś powiedzieć.- zaczęłam, a oni spojrzeli na mnie jakbym miała wyjawić im straszną tajemnicę. Lecz nic bardziej mylnego.
-Jutro z samego rana, pakuję swoje rzeczy i wyprowadzam się od was.
-Co?! Nie! Czemu?- pytał Niall, a jego mina posmutniała.
-Po co mam z wami mieszkać? Narobię wam tylko kłopotów i tyle.
-Ale...- zaczął Zayn.
-Nie ma żadnego ale, to moja decyzja.
-A to?!- Niall niespodziewanie podszedł do mnie i wskazał przedramię lewej ręki.
-Co to?- udawałam, że nie wiem o co mu chodzi.
Na ręce było widać już białe blizny. Ale jeśli ktoś nie był spostrzegawczy nie zauważyłby tych śladów.
-Nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię!- chłopak się denerwował.- Tylko Louis o tym wiedział.
-Niall o czym ty mówisz?- zachowywałam się jak głupia.
-Okaleczałaś się!- wrzasnął.
Wystraszyłam się, bo jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
Łzy same zaczęły płynąć z moich oczu.
-Niall!- Liam zwrócił mu uwagę.
-Julie, ja...ja cię przepraszam.- uspokoił się.
-Nic się nie stało. Masz rację robiłam to...-zawachałam się, bo Zayn i Liam znali już prawdę.
-To jak sobie sama poradzisz z tym?- pytał.
-Dam radę, już się do tego nie uciekam... przecież.- odpowiedziałam po cichu.
-Nie wierzę ci.- kontynuował rozmowę.
-Przestań, dam radę. A poza tym to moje ciało, a nie twoje więc nie twoja sprawa.- rozzłościłam się.
-Julie daruj sobie takie gadki.- kłócił się ze mną.
-Niall przestań już, to nie dobre miejsce na takie rozmowy.- Zayn próbował uspokoić Niall'a.
-Dobra, dobra już przestaje. Poniosło mnie trochę, ale to przez to, że się o nią martwię.-powiedział Niall.
Zaczynam coś podejrzewać.
Przecież chłopak z blond włosami jest zbyt miły, uprzejmy, opiekuńczy jak na przyjaciela. Nie! Nie! Nie! Czy ja mu się podobam?! Nie! Błagam nie!
No tak, lubię go, ale jak kolegę, przyjaciela, ale nie czuję nic więcej do niego. A poza tym nie chcę przeżyć tego samego co miałam z Lou.
Ja na prawdę chcę zobaczyć teraz chłopaka, którego narysowałam. Tęsknię za dawnym Louis'em.
Chciałabym, żeby wszedł właśnie teraz przez te drewniane drzwi, do małego pokoiku, w którym leżę i powiedział, że to wszystko to zły sen, i że zaraz się obudzę i będzie tak jak kiedyś.
Szkoda, że to nie jest prawda.
-Prześpij się jeszcze, może?- zaproponował Zayn.
-Tak, dobry pomysł.- powiedziałam wybudzona z moich rozmyśleń.
Obudziłam się około godziny 16.00
Chłopców nie było już na sali. Może to źle, ale mi ulżyło.
Kilka minut później w drzwiach pojawiła się pielęgniarka. Podeszła do mnie i odłączyła kroplówkę.
-Proszę wstać. Najpierw odłączączę pani jeszcze wenflon i możemy iść po wypis.- oznajmiła kobieta o rudych włosach, ubrana w biały strój.
Wstałam z łóżka i powędrowałam za pielęgniarką.
Po chwili wenflonu nie było już w mojej ręce. Inna kobieta przekazała mi od lekarza zlecenie, na zażywanie tabletek przeciwbólowych, kiedy poczuję ucisk w podbrzuszu. I usłyszałam po raz setny, że mam uważać na siebie.
Kiedy minęła godzina 17.15 mogłam wyjść ze szpitala.
Chłopcy doszli do mnie i razem pojechaliśmy do domu.
Samanie wiem czemu, lecz żaden z nich nie odezwał się do mnie ani słówkiem, aż do następnego dnia.
Czy obraziłam ich czymś? Czy mieli mnie dość? Zrobiłam im coś?
Nie wiem i chyba wolę nie wiedzieć...