sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 19

Obudziłam się z myślą, że nie dam rady w niczym im pomóc.
Miałam podkrążone oczy i czułam jak moje skronie pulsują od bólu. 
Stres i nerwy były silniejsze ode mnie.
   Słyszałam jak chłopcy buszowali już w kuchni, przygotowując śniadanie. 
Miałam wrażanie, że nie mogę im się pokazać, ponieważ od razu sprawię im przykrość. 
Ale cóż, trzeba się jakoś postawić i żyć dalej.
Więc z niechęcią wstałam ze skórzanej sofy i ruszyłam w stronę otwartej kuchni.
-Dzień dobry.- powiedziałam tym swoim porannym głosem.
-Dobry! Jak się spało?- zapytał Zayn.
-Całkiem OKAY, ale gorzej ze wstaniem.- odpowiedziałam.
-Widać.- zażartował Niall.
-Wiesz, ja spałam na kanapie, a ty w swoim łóżku, a to już różnica.- odparłam zaspana.
-Czemu nie poszłaś do siebie?- zapytał Liam, przygotowując kawę.
-Za nim się zorientowałam, to już dawno zasnęłam w salonie.
-Mhm.- uśmiechnięty Zayn pokiwał głową na znak zrozumienia.
-Mniejsza z tym kto gdzie spał, teraz siadajcie i jedzmy.- zaproponował Liam.
   Usiedliśmy przy małym stoliku i zaczęliśmy jeść w milczeniu jak nigdy dotąd.
Cały czas myślałam o wczorajszym dniu, o tym co mam zrobić, co mam wymyślić.
Moje przytłoczenie było chyba widać, bo co chwilę któryś z chłopaków kątem oka zerkał na mnie.
-Przepraszam, ale nie jestem głodna.- oznajmiłam pozostawiając na talerzu niedojedzoną kanapkę i szklankę z sokiem.
Odeszłam od stołu i wyszłam z kuchni.
Poszłam ponownie do salonu i wyciągnęłam z torby komórkę.
Sprawdziłam czy może odświętnie ktoś do mnie dzwonił lub chociaż napisał.
Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam SMS... od brata.
Co chciał?
Nie sądzę, żeby pisał do mnie bez potrzeby.
   Po chwili przeczytałam, że tęskni za mną i że też jest w Londynie i chce się spotkać pojutrze.
Uniosłam brwi do góry, bo to nie podobne do mojego brata, aczkolwiek jeżeli to jest prawda to całkiem...hmm...miło z jego strony. W końcu jesteśmy rodzeństwem.
Siedziałam przez chwilę na fotelu i ślepo wpatrywałam się w stolik przede mną.
-Wiem!- krzyknęłam entuzjastycznie.
-Co? Co? Coś się dzieje?- spytał nerwowo Niall.
-Nie, wszystko jest OK. Wiem jak pomóc chłopakom, albo przynajmniej Louis'owi przestać mnie nienawidzić.
Chłopacy podbiegli do mnie.
-Pamiętacie ten rysunek Louis'a, który zrobiłam zanim go poznałam i was?- zapytałam niepewnie, bo nie byłam pewna czy kiedykolwiek im o tym wspominałam.
-Nie, chyba nie.- odpowiedział zastanawiając się Liam.
-To trudno, w każdym bądź razie, to był portret Louis'a. I...jeśli bym...mu...go...- nie skończyłam zdania.
-To co byś mu?- dopytywał Zayn.
-No pokazała, albo Harry! Ale zdałam sobie właśnie sprawę z tego, że kilka dni temu go wyrzuciłam.- ściszyłam głos.
-No to po prawie idealnym planie odzyskania przyjaciela.- powiedział smutno Niall.
-Przepraszam.
-Czekaj! A nie możesz narysować go jeszcze raz?- spytał Liam.
-Wiesz, to mi wyszło tak po prostu, a wspominając moje poprzednie pseudo portrety to nie najlepiej mi wychodziły.- powiedziałam.
-Ale spróbować zawsze możesz.- Zayn uśmiechnął się sztucznie.
-Ale logicznie parząc, to co nam po jednym, jakimś rysunku?- zauważył Niall.
-Dobra nieważne, po prostu chciałam coś w miarę logicznego wymyślić, lecz widocznie nie wyszło.- powiedziałam, wstając z kanapy.- Sorry, ja już idę. Pa.
-Zadzwońcie gdybyście czegoś potrzebowali.- dodałam, kiedy byłam już przy drzwiach.
    Niall ma rację. Bo przecież jakiś głupi rysunek nie pomoże. W ogóle skąd mi się wziął taki pomysł. Bezsensu.
Wróciłam samotnie do małego mieszkanka. Weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to włączyłam pogram muzyczny w telewizji.
Wzięłam laptopa na kolana i zajadając popcorn oraz słuchając wszystkiego co leciało w TV, przeglądałam strony modowe, a następnie oglądałam ulubiony serial.
    Zanim się obejrzałam było już ciemno- był wieczór. Robiło się coraz zimniej wieczorami, więc i słońce zachodziło coraz szybciej.
Wykąpana już i ubrana w piżamę, nadal siedziałam przed telewizorem, zastanawiając się znowu co wymyślić. Może mój starszy brat mi coś podpowie?! Bo jak dochodzi co do czego to nawet z chęcią to robi.
Są dwa wyjścia: pierwsze- albo mi uwierzy i pomoże mi, lub drugie- nie uwierzy mi, wyśmieje i będzie myślał, że sobie coś ubzdurałam.
Ale zawsze warto spróbować...
    Tej nocy zasnęłam dopiero nad ranem. Przez całą noc nie mogłam zasnąć, stresując się wszystkimi wydarzeniami. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jestem taka wrażliwa i że aż tak mogę się przejmować czyimś losem.
Spałam niecałe dwie godziny. To było straszne!
Spałabym być może odrobinę dłużej, gdyby nie dźwięk przychodzącego SMS'a.
Był on od Harry'ego.
A jego treść była następująca:
"Proszę pomóż i to jak najszybciej! Lou stał się postrachem miasta z dnia na dzień. Mogłaś tego nie zauważyć, ponieważ aktualnie nie przebywamy w tej dzielnicy. Nie mogę sobie z nim poradzić! Reszta coś podejrzewa. Proszę pomóż!"
   O rety! Co ja mam zrobić?! Z chłopakiem z rysunku jest coraz gorzej, a ja nadal nie mam żadnego planu!
Ja też potrzebuję POMOCY!
    Szybko wybrałam numer Niall'a i zapytałam czy też dostał taką wiadomość. On odrzekł, że niestety nie, i że oni również nadal nie wiedzą co zrobić.
W tym wypadku pozostał tylko mój brat. On jest moim i ich wszystkim ratunkiem!
...


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 18

-Widzisz wtedy poznaliśmy tamtych chłopaków- w szkole.
Pewnego dnia zrobiliśmy coś głupiego, założyliśmy się z nimi.
-O co?- przerwałam mu.
-Dokładnie już nie pamiętam, ale było coś tam, że jak my przegramy to musimy to odpracować.
-Ale czemu się założyliście?- ciekawiłam się.
-Bo byliśmy niedojrzali i głupi.
-A teraz nie jesteście?
Harry spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem.
-Przepraszam.- odparłam.
-Założyliśmy się nawet nie wiedząc o co, a kiedy oni powiedzieli, że mamy skrzywdzić taką jedną dziewczynę, a jeżeli nie to tego później sami pożałujemy. Pewnie teraz zapytasz w czym ona im przeszkadzała. Ona poprostu znała wszystkie ich sekrety i znała ich doszczętnie i to im przeszkadzało.- ciągnął dalej.
-Nie żeby coś, ale mi coś zrobiliście.- zauważyłam ironicznie.
-Oh, wybacz to. Ja i tak jakoś się powstrzymałem, ale nie wiem co wstąpiło w Louis'a.
-Spoko i tak mi już nie zależy.- skłamałam.
-To nie chcesz wiedzieć czemu się tak zachowuje?- spytał spoglądając na mnie poważnie.
-Nie, to znaczy mów dalej.
-Tak dokładnie to nie wiem czym oni go zastraszyli, co mu powiedzieli...
Ja staram się trzymać jak najdalej od nich, a jak nie wychodzi to pomaga dobra gra aktorska.- mrugnął i zrobił ten swój onieśmielający uśmiech, a ja się zaśmiałam.
    Brakowało mi tego. Dawno się nie śmiałam. Brakowało mi dwóch chłopaków jeszcze do kompletnej paczki, ale jak na razie odnalazł mnie tylko jeden.
-Ale w każdym bądź razie, starają się nastawić jak najbardziej wrogo do dawnych przyjaciół, a szczególnie do ciebie, bo starałaś się im postawić. A że Lou jest uległy to stosunkowo łatwo im to wychodzi.
-To zrób coś z tym!- wrzasnęłam.
-Ciszej, ktoś tutaj jest.- powiedział szepczàc i cicho podchodząc do ściany, żeby zgasić światło.
-Schowaj się gdzieś, już.- kazał.
Nie wiem czemu, ale schowałam się w szafie. Była pusta więc z łatwością się zmieściłam.
-Kto tutaj jest?- usłyszałam męski głos.
Nikt się nie odezwał. Najwyraźniej Harry też się schował.
-Harry?
-O to ty Tom.- chłopak wyszedł z ukrycia i zapalił światło.
Przez szparkę w drzwiach w szafie ujrzałam tego samego chłopaka, który mnie pobił.
-Co ty tutaj robisz?- spytał podejrzliwie.
-A...no...wiesz....ja tu tak sobie siedziałem i rozmyślałem.- chłopak kłamał w żywe oczy, ale na szczęście nie wspomniał o mnie.
-Nad czym?- dopytywał tamten.
-A wiesz, tak nad wszystkim i niczym.- ciągnął.
-Mhm, jesteś sam?- zapytał rozglądając się po pomieszczeniu, a ja cichutko cofnęliśmy się do tyłu.
-Tak.
-To może już wystarczy, tego całego myślenia i wracajmy.
-Tak, pewnie. Ty już idź, a ja cię dogonię, bo muszę wziąć jeszcze jedną rzecz, a nie wiem gdzie ją zostawiłem.
-OKAY.- odparł Tom i wyszedł, trzaskające drzwiami.
-Poszedł?- upewniałam się.
-Tak. Słuchaj, możesz powiedzieć chłopakom o tym co tutaj słyszałaś ode mnie, ale tylko im.
Nie wychodź dopóki, nie uderzę kamykiem o tamtą szybę.- wskazał na nią.- I trzymaj się, spotkamy się jeszcze obiecuję. Pa.
Przytulił mnie szybko i wyszedł.
   Siedziałam jeszcze w ukryciu przez kilka minut. Po czym dostałam znak i ostrożnie wyszłam z opuszczonego domu.
Automatycznie chwyciłam komórkę i wybrałam numer do Niall'a.
-No odbierz.- mówiłam nerwowo sama do siebie.
-Tak?- usłyszałam głos chłopaka.
-Hej, to ja Julie. Podjedziesz po mnie?- zapytałam.
Było po godzinie 23.30.
-Pewnie, czy coś się stało?
-Muszę wam o czymś powiedzieć.- oznajmilem i dodałam, żeby przyjechał po mnie pod kawiarnię.
-Zaraz będę.- odpowiedział i się rozłączył.
   Czekałam niecałe 5 minut po czym pojawił się blondyn.
Wsiadłam do samochodu.
-Nie myślałem, że będziesz chciała do nas wrócić.- powiedział.
-Nie o to chodzi Niall, chodzi o to że wiedziałam się z Harry'm.- kiedy to powoedziałam on niespodziewanie zahamował.
-Nic ci nie zrobił?- zapytał nerwowo, sprawdzając czy nie pojawiły się żadne siniaki na mojej buzi.
-Nie, nie.- zaśmiałam się.- Powiedział mi coś czego nawet wy byście się nie spodziewali.
-Dobra, ale opowiesz to w domu, bo zaraz spowoduję wypadek.- zażartował.
Po chwili byliśmy na miejscu.
   Kiedy byliśmy już w środku przywitałam się z Zayn'em i Liam'em.
Poszliśmy do salonu  a ja zaczęłam im opowiadać o wszystkim, a na koniec zapytałam:
-Wiedzieliście o tym?- miałam na myśli zakład.
-Lou coś, kiedyś niechętnie wspomniał o tym.- zauważył Zayn.
-Czemu nic nie mówiłeś?- zapytał Niall.
-Bo nie miałem pojęcia, że to do czegoś takiego doprowadzi!- krzyknął zdenerwowany Zayn.
-Ej! Spokojnie. Najważniejsze jest to teraz, żeby im pomóc, bo moim zdaniem sami sobie nie dadzą rady.- oznajmiłam.
-Tak, problem w tym tylko, że jak mamy to zrobić?- zastanawiał się Liam.
-Tego jeszcze nie wiem.- powiedział sciszonym głosem.- Chodźmy spać teraz, a jutro będziemy się zastanawiać.
    Wszyscy pokiwali zgodnie głowami i poszli do swoich pokoi. Ja nadal siedziałam na dole i sprawdzałam coś w telefonie.
Zanim się zorientowałam już dawno smacznie spałam.
Może i na kanapie, ale było mi wygodnie.
Ten dzień był niesamowity, lecz nie w pozytywnym znaczeniu. Ten nawale informacji mnie dobijał.
Jak ja mam im pomóc?!
Ledwo co pomagam sobie, a co dopiero komuś kto ma poważniejszy problem.
Dobrze, że Harry nie postradał rozumu i nadal trzeźwo myśli i widzi to co się dzieje dookoła.
On mi chyba ufa. A ja nie chcę go zawieść, więc muszę coś wymyśleć...
Będzie trudno i to bardzo...


środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 17

Wróciłam z powrotem do swojego mieszkanka i co zastałam?
Bałagan jakiego w życiu nie widziałam. Ja zaraz nie wytrzymam, niech oni mi powiedzą co mają do mnie i mojego otoczenia.
Przecież to nie magia! Ani duchy!
W czym ja im przeszkadzam?
Nadal jest ze mną coś nie tak?
No fakt, pewnie jest, bo już nie jestem idealna dla kogoś...
   Podeszłam do drzwi wejściowych, zatrzasnęłam je z hukiem i zamknęłam na kilka spustów. 
I co? Kolejna karteczka, ale tym razem na stoliku w salonie.
Najbardziej jest zadziwiające to, kiedy oni nadążają to pisać.
"To nie jego wina, poprostu coś się kiedyś wydarzyło i teraz musimy to odpłacić- zmieniając się. Staram się pomóc mu myśleć pozytywnie o tobie, ale on już nie umie. Musisz się ze mną spotkać! Nie mów nikomu o tym co teraz przeczytałaś. H.S."
Moja mina po przeczytaniu tego co teraz przeczytałam była nie do opisania. Mną mojej twarzy widniało zmieszanie, złość, smutek, poczucie winy...
   Lecz z tego psełdo liściku wynikało tylko jedno: to nie przez Harry'ego.
Wszystko jest nie tak; ja myślałam, że to on wpakował Lou w kłopoty, że mnie nie lubił i chciał się mnie pozbyć.
To wszystko jest dziwne.
  Jak w ogóle Harry'emu udało się zostawić tą karteczkę? A może mu kazali?! I to wszystko to kłamstwo?! 
Może, może...
Oh, sama już nie wiem co mam myśleć.
   Mniejsza z tym wszystkim, teraz muszę posprątać to całe pobojowisko.
Zabrałam się do sprzątania, a w między czasie zauważyłam, że nie ma nigdzie portretu chłopaka o zielonych oczach.
Zaczęłam nerwowo wszędzie szukać rysunku.
-Gdzie ty jesteś? No gdzie?!- pytałam samą siebie.
Nigdzie go nie znalazłam. Przypomniało mi się, że wcześniej go znieszczyłam i wyrzuciłam.
Rozzłoszczona i smutna usiadłam na środku pokoju. Splotłam ręce.
Po co ja o nim myślę? Po co mi to wszystko?
Tak wiele pytań ostatnio sobie zadaję, a mam tak mało odpowiedzi. 
Mam wrażenie, że żyję w jakiejś kreskówce, gdzie ktoś rozważa o moim losie, a nie ja. Gdzie to ja jestem detektywem i muszę rozwiązać zagadkę.
-Jasne!- krzyknęłam z entuzjazmem.- Ja jestem detektywem, a to wszystko zagadką.
W moim przypadku najważniejsze jak na razie jest to, że się nie załamałam i poddałam.
Teraz pozostaje tylko jedno- spotkać się z Harry'm, pomimo ryzyka jakie może to nieść.
    Po moim "oświeceniu", poszłam po słuchawki i telefon, które na szczęście uprzednio schowałam w jednej z szuflad w szafie.
Chyba miałam jakieś przeczucie...
Założyłam duże fioletowe słuchawki i włączyłam jedną z wielu piosenek.
   Odłączyłam się od rzeczywistości.
Ze sprzątaniem uwinęłam się jak nigdy wcześniej.
Potem chwyciłam tylko czarną, dużą torbę wrzuciłam do niej portfel i wyszłam.
Poszłam tam gdzie to wszystko się zaczęło- do mniemanej kawiarni.
    Był już wieczór. Latarnie oświetlały ulice- puste ulice. 
Nie spotkałam prawie ani jednej duszy na swojej drodze, prawie ani jednego samochodu, kierującego się w nieznaną dla mnie drogę. 
Podejrzane.
    Doszłam do drzwi budynku, chciałam już je złapać za klamkę i popchnąć, aby wejść do środka, lecz ujrzałam napis: "Zamknięte na czas nieokreślony".
Dlaczego? 
-Mam nadzieję, że parku mi nie zaknęli.- powiedziałam ironicznie pod nosem.
   Tego by nie zrobili. Szłam drużką, mijając ławeczki i drzewa rosnące rzędami.
Postanowiłam zatrzymać się. Zajęłam miejsce na tej samej ławce co kiedyś. Pamiętam, jak była świeżo pomalowana.
To było kilka miesięcy temu.
Śmieszne wspomnienia. Wszystko było inne. Wszystko było nowe.
Lubiłam to. A on...on mi pomógł.
Może to śmieszne, a raczej głupie, ale tęsknię za nim.
     Siedziałam tak samotnie, rozmyślając o tym co było kiedyś. 
W pewnym momencie ktoś mnie uderzył kamykiem.
Zauważyłam szarą postać stojącą za drzewem.
Był to chłopak, ubrany w szaro-czarny dres.
-Pss.- usłyszałam.
Wskazałam palcem wskazującym na siebie.
-Chodź tu.- powiedział niski głos.
Niepewnie wstałam z ławki, ściągnęłam słuchawki i podeszłam trochę bliżej.
-Jesteś sama?- zapytał, a ja nadal nie widziałam jego twarzy, ani włosów.
Bo gdybym widział kędziorki od razu wiedziałabym, że to Harry, a że chłopak mówił szeptem to nie mogłam tego stwierdzić.
Pokiwałam głową, na znak odpowiedzi.
-To dobrze, ja też.- powiedział. Nie bój się, to ja Harry. Przeczytałaś liścik?
-Harry!- rzuciłam mu się niewiadomo czemu na szyję. Szczerze powiedziawszy, pewnie powinnam była uderzyć do w twarz.- Tak, przeczytałam. Co się dzieje? Czemu się tak zachowujecie? Czemu to robicie? Czy ja wam czymś zaszkodziłam? To moja wina? Co jest z Louis'em? Czemu mnie pobił? Harry odpowiedz mi! Odpowiedz!
Zasypałam go pytaniami, a z nerwów się rozpłakałam.
-Po pierwsze pokaż rękę.- oznajmił.
Wysunęłam rękę w stronę światła.
-Louis kazał mi sprawdzić, czy nic sobie nie zrobiłaś.- dodał.
-To znaczy, że się martwi o mnie?- zapytałam.
-No właśnie nie do końca, można tak powiedzieć.- odpowiedział.
-Co?!
-Nie możemy tak tutaj stać, bo jeszcze ktoś nas znajdzie, chodź znam jedno miejsce.- powiedział.
   Nie wiedziałam co myśleć. Czy mam się cieszyć, że spotkałam dawnego, uroczego Harry'ego, czy też płakać, bo Lou o mnie nie myśli?
    Szłam obok Harry'ego, a ten prowadził nas do nieznanego mi miejsca.
Szliśmy chwilę, po czym zatrzymaliśmy się przy opuszczonym domu, niedaleko parku.
-Wchodź, tylko po cichu.- rozkazał, a ja tak też zrobiłam.
Dalej poszliśmy, schodami na dół- do piwnicy, która po zapaleniu światła nie wyglądała najgorzej.
   Chyba był tam kiedyś pokój, bo została stara, zniszczona kanapa, pewnie już nie działający telewizor i dwie komody.
-Siadaj. 
-Powiesz mi teraz co się dzieje?-spytałam zrozpaczona.
-Tak, więc to wszystko zaczęło się dawno, kiedy byliśmy dzieciakami.- zaczął tłumaczyć, a ja wsłuchana w jego opowieść, siedziałam spokojnie na czerwonej sofie.

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 16

Następnego dnia z samego rana, wstałam, umyłem się i ubrałam w coś luźnego. Nie miałam najmniejszego zamiaru iść dzisiaj na zajęcia i przez następne trzy dni również. Spakowałam wszystkie ubrania i kosmetyki do toreb. Zjadłam coś szybko i zanim dobiła godzina 8.00 nie było mnie już w domu chłopaków.
    Trochę mi przykro z tego powodu, ale nie chcę im stwarzać niepotrzebnych kłopotów.
Sama nie wiem, może lepiej będzie jeżeli wrócę do rodzinnego miasta. Wiem, że nikt nie będzie tam zwracał na mnie uwagi, nawet jeżeli byłabym umierająca, lecz chyba lepiej już tak niż być popychadłem i wyśmiewaną na uczelni.
   Wsiadłam do autobusu i zanim się obejrzałam byłam już przy swoim mieszkaniu. 
Było w nim tak pusto. Brakowało radości i koloru. Rysunek chłopaka o zielonych oczach nadal wisiał w jednym z pokoi. Przyjrzałem mu się uważnie. Poczułam gorycz, ponieważ nie o tyle było mi szkoda siebie, ale jego. Nie mam zielonego pojęcia, co się z nim stało. A chłopak zaliczkami o imieniu Harry? Czy jemu również czymś zaszkodziłam?
Mniejsza z tym. Zaczynam wszystko od nowa... ZNOWU! 
    Rzuciłam torby na środek salonu i powędrowałam do sypialni. A na łóżku znalazłam małą, zieloną karteczkę. Były na niej napisane słowa:
"Wybacz mi, nie wiem co się ze mną stało. Pewnie myślisz, że to przez ciebie?! Nie wiem...
Nic już nie będzie tak jak kiedyś.
Może jeszcze kiedyś się spotkamy, a ty sprawisz, że na nowo będę mógł być sobą"
Nie wiesz?! Nie wiesz czy to przeze mnie, czy też nie?! 
Poczułam delikatnie spływającą łez po moim policzku, a po chwili wściekłość. Chwyciłam mazak, który leżał na szafce nocnej i zmierzałam w stronę rysunku, następni zrobiłam na nim wielki znak "X" i zgniotłam kartkę i wyrzuciłam przez okno w salonie. "Nie nawidzę cię!"- krzyknęłam. 
Tak, wiem to nie najlepszy sposób rozładowania nerwów, ale lepsze już to niż kolejne kreski na ręce.
Louis- z początku idealny chłopak, który zmienił mój mały świat na lepszy, był kochany i opiekuńczy, w tym momencie potłukł go na kawałeczki, niczym szkło.
I został wymazany z mojego życia NA ZAWSZE. 
   Muszę zapomnieć o tym co było. Ale czy o Niall'u, Liam'ie i Zayn'ie też? 
Oni mi nic nie zrobili, oni mi pomogli. 
Muszę się im jakoś odwdzięczyć, tylko jak? Nie mam zielonego pojęcia jak.
Myślę, że teraz będzie lepiej jeżeli zajmę się sobą i naprawą wszystkiego, a dopiero potem wszystkimi mniej ważnymi sprawami. 
Nie będę się mścił na Lou, bo jak? 
Zresztą i tak nie wiem gdzie on jest i co robi. 
Może mu nadal zależy na mnie, ale w jak dużym stopniu? 
Jeśli mógł posunąć się do tego co zrobił to znaczy, że nie jestem już dla niego wszystkim. 
Muszę przestać o nim myśleć! Natychmiast! Problem w tym, że nie umiem. 
Czemu mi zawsze na wszystkich tak zależy? Dlaczego nie umiem o nim zapomnieć? Dlaczego?
Na to pytanie nie da się odpowiedzieć, bo zawsze jest kolejne "dlaczego?" 
Myślałam, że to będzie łatwiejsze.
Ohh...
    Nagle usłyszałam krzyk dochodzący z górnego piętra. Szybko wybiegłam z mieszkania i powędrowałam tam skąd słyszałam głos.
Otworzyłam drzwi i kogo zobaczyłam?
Tak, jego i resztę, w tym pewnie też Harry'ego. Oni są żałośni.
-Serio? Poniżacie się, wiecie?- zapytałam ironicznie. 
Podbiegłam do starszej kobiety, która akurat tam mieszkała. Chłopacy zabrali jej trochę biżuterii, a pani leżała na podłodze, bo została popchnięta.
-Oddaj to!- krzyknęłam.
-Bo co mi zrobisz?- zapytał najwyższy z chłopaków.
-Ja może tobie nic, ale policja tak.- odparłam.
Chłopak wyglądał jakby się lekko przeraził. Ponowna myśl o więzieniu, to chyba nie to o czym marzy.
-W nogi!- krzyknął, kiedy ja już wzywałam policję.
Banda wybiegła z budynku.
Policja przyjechała na miejsce po chwili, lecz było już zbyt późno.
Ja zajęłam się staruszką, której na szczęście nic się nie stało.
Następnie opisałam czterech chłopaków.
Wiedziałam, że to nie koniec ich wybryków. Będzie jeszcze gorzej...

------------------------------------------------
Hej :) 
Z racji tego, że jak może niektórzy z Was zauważyli ostatnio nie ma mnie na TT.
Czy mogę mieć do was prośbę?
Jeżeli czytacie to FF i macie TT, to czy możecie rozgłosić wiadomość o nowych rozdziałach?
Z góry bardzo Wam dziękuję.