piątek, 2 maja 2014

2 Rozdział

Kolejnego dnia obudziłam się około godziny 7.00. Dzisiaj już musiałam iść na uczelnię; ciekawe jak tam jest? Ups, muszę się jeszcze uszykował. Szybko zeszłym z łóżka i powędrowałam do łazienki. Wzięłam krótki prysznic, umyłam zęby i założyłam soczewki. Uważam, że wyglądam strasznie kiedy mam okulary na nosie, aczkolwiek czasem je nakładam. Zresztą myślę, że nie wszyscy muszą wiedzieć, że je noszę. Nałożyłam czerwony T-shirt, czarne rurki i converse'y. Nie lubię się malować więc nałożyłam tylko delikatny matujący krem. Rozczesałam włosy, lecz nadal były rozczochrane- zostawiłam je rozpuszczone. Wzięłam kolorowy plecak z książkami i jedząc batona, który był moim śniadaniem, wyszłam z mieszkania.

 ***
Zajęcia były nawet interesujące, ale mimo wszystko wyjęłam mój notes i zaczęłam coś rysować- rysunek przypominał jakiegoś chłopaka z równie rozczochranymi włosami jak ja. Jak zwykle do nikogo się nie odzywałam, z wzajemnością. Wszyscy patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwnego stwora, chociaż że nie różnię się niczym od nich. Trudno, może lepiej, że nikogo nie poznałam... Chyba wolę być sama, niż mieć grono fałszywych przyjaciół.
Wróciłam do mieszkania, wyjęłam tylko zeszyt, żeby sobie kilka rzeczy powtórzyć i poszłam do tego samego parku co dzień wcześniej. Polubiłam tamto miejsce, bardzo mi odpowiadało, bo nie musiałam się niczym przejmować, kiedy tam byłam.
Było przyjemnie, słońce delikatnie promieniowało w moją stronę, więc nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. Usiadłam na "mojej" ławce, odchyliłam głowę do tyłu, zamknęłam oczy i siedziałam tak przez chwilkę. Nagle ktoś mnie szturchnął.
-Tak?- spytałam cicho.
-Przepraszam panią, ale tu pisze, że ta ławka jest świeżo malowana.- odpowiedziała starsza pani.
-Aaa!- oderwałam się.
Moje ubrania były całe w brązowej farbie. Szybko pobiegłam do domu.
"Muszę się szybko przebrać, o czym ja myślałam, że tego nie zauważyłam"- zastanawiałam się.
Myślałam chyba o tym rysunku, który zrobiłam podczas wykładu. Kim jest ten chłopak? Czy ja go znam? Czemu o nim myślę?
Wbiegłam do pokoju cała zdyszana. Prędko ściągnęłam ubrania i wrzuciłam je do umywalki, żeby delikatnie przemyć. Przez chwilę zagapiłam się na bandaż na mojej prawej ręce, na szczęście nikt mnie nie pyta czemu go noszę.
W samej bieliźnie krzątałam się po mieszkaniu, nie wiedząc co najpierw zrobić. Jestem bardzo roztrzepana. W końcu wzięłam te jeansy co miałam na sobie wczoraj i czarną bluzkę z długim rękawem, żeby zasłonić materiał na ręce. Spięłam włosy w niechlujnego koka i poszłam do łazienki. Przemyłam ubrania. Nie było tak tragicznie, dobrze że spodnie są czarne.
Do końca dnia zostałam już w domu.
Wyrwałam rysunek z notesu i przyczepiłam na tablicę nad stołem w kuchni. Patrzyłam na niego codziennie, z resztą on tymi swoim wielkimi oczami też. Za każdym razem kiedy mijałam jakiegoś chłopaka, dyskretnie przyglądałam się mu, a w głowie przypominałam portret. Niestety żaden z nich w niczym go nie przypominał.

***

Jest już czwartek i tak, jestem tu już 10 dni. Nikt do mnie nie dzwoni, nie pisze, nikt nie tęskni- jak zwykle...
Rodzice są zajęci interesami i przejmowaniem majątku po kimś tam z rodziny, nawet nie wiem po kim. Z bratem ledwo co odzywamy się do siebie, a przyjaciół nie mam. To jest straszne! Czasem chciałabym wygadać się komuś o moich problemach, chociażby mojej mamie, a jak mam to zrobić jeżeli jej całymi dniami nie ma w domu?! Dlatego to wszystko dusi się we mnie i niszczy coraz bardziej.
   Dzisiaj nie było zajęć, ponieważ większości wykładowców nie było na uczelni. I tak bym dzisiaj tam nie poszła.
Płakałam przez całą noc, przechodzę jakieś załamanie, moje życie jest takie bezsensu... Miałam mętlik w głowie przed zaśnięciem, zresztą nad ranem też. Zastanawiałam się dla kogo ja żyję? Po co na tylu rzeczach mi zależy? Czemu wszystko jet takie trudne? Wiele jeszcze innych pytań było w moim umyśle, starałam się o tym nie myśleć i nie zrobić siebie krzywdy. Skulona siedziałam na łóżku, aż do 1.30 nie mogąc zasnąć.
Kiedy wstałam stwierdziłam, że koniecznie muszę kogoś poznać, komu będę mogła ufać, bo sama nie daję sobie już rady.
   Około 11.00 zjadłam śniadanie. Ubrana w dresy poszłam na siłownie- musiałam o tym wszystkim zapomnieć. Byłam tam ponad 1,5 godziny i cała zdyszana wróciłam do domu. Wzięłam ciepłą kąpiel.
Ubrałam szarą sukienkę, czarne trampki. Chwyciłam torebkę i wyszłam się przejść.
Kręciłam się w centrum miasta. Miałam smutną minę i ze zwieszoną głową mijałam ludzi. Niechcący otarłam się o kogoś, przez co spojrzałam gdzie jestem. Zauważyłam małą kawiarenkę niedaleko i postanowiłam tam zajść.
Delikatnie popchnęłam drzwi i cicho weszłam do budynku. Nie było tam nikogo nie licząc kilku kelnerek. Usiadłam na fotelu przy okrągłym stoliku. Wystrój pomieszczenia był jasny, przy czym kojący. Kelnerka podała mi kartę. Po niespełna 2 minutach zamówiłam kawę. Ponad 15 minut siedziałam sama czytając książkę. W pewnym momencie ktoś wzzedł do środka. Kątem oka zauważyłam, że usiadł koło mnie. Dyskretnie przyjrzałam się mu, ale nic więcej nie zauważyłam oprócz nieładu na głowie.
-Hej! Chyba mogę tu usiąść?- zapytał.
-T...t...t...tak.- odpowiedziałam unisząc trochę wyrzej głowę.
-To super, jestem Louis, a ty to...?
-Ja? Ja...ja...jestem...Julie.
-Ładne imię.- uśmiechnął się.- zaraz tu przyjdą moi kumple chyba ci to nie przeszkadza?
-N...nie, skądrze. M...może, ja lepiej...gdzieś indziej...usiądę?
-Nie, zostań tutaj.
Nic nie odpowiedziałam.
-Czy coś się stało? Wydajesz się być przestraszona.
-Nie, po prostu nie znam tutaj nikogo.- odpowiedziałam już trochę pewniej.
-A właśnie, że znasz... mnie.- chłopak zaśmiał się.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Nareszcie zaczęłam mu się przyglądać. Miał zielone oczy, identyczne jak na moim portrecie, włosy, usta, nos- wszystko było takie samo. Czy to jest możliwe, że poznałam kogoś kogo narysowałam? Czy to tylko sen?
Nie mogłam w to uwierzyć, to jest wręcz niemożliwe.
Przyszła reszta.
Wszyscy usiedli przy tym samym stoliku co ja i Louis.
-WOW, Lou czy my o czymś nie wiemy?- zażartował Zayn.
-O co ci chodzi?
Chłopak o imieniu Liam spojrzał na mnie.
-Przepraszam, to jest Julie.- przedstawił mnie.
Wszyscy zaczęli się mi przyglądać, a ja zwróciłam uwagę na zabandażowaną rękę i szybko ją schowałam pod stół.
-To twoja nowa dziewczyna?- zapytał chłopak z kręconymi włosami.
-Nie wiem, może...- uśmiechnął się zadziornie.
-To ja...ja może już pójdę.- ozanjmiłam.
-Nie! Zostań!- krzyknęli wszyscy na raz.
Trochę nieoczekiwana reakcja jak dla mnie, ale za razem nawet miła.
Zarumieniłam się.
-Widzisz Julie, już nietylko znasz mnie, ale też Niall'a, Harry'ego, Zayn'a i Liam'a.- przedstawił wszystkich przyjaciół.
Wydawali się mili i przyjacielscy. Sama myśl, że w ogóle Louis się do mnie ozezwał była niesamowita. Whdawało mi się, że chłopak z mojego rysunku może wszystko zmienić...

6 komentarzy:

  1. Boski rozdział!!!!! Bardzo mi się podoba. Czekam na nexta. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie. Akcja się rozkręca i czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest swietne xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial swietny. Akcja zaczyna sie powoli rozwijac. Juz nie moge sie doczekac az dowiem sie co bedzie sie dzialo dalej :D @Magdalovefood

    OdpowiedzUsuń

  5. hej, nominowałam Cię do Liebster Award http://hope-for-better-life-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń