Siedzieliśmy tam jeszcze chwilę, po czym wstałam podeszłam do kelnerki prosząc o rachunek.
Nałożyłam torebkę na ramię, wkładając do niej wcześniej książkę.
-Idziesz już?- zapytał smutno Lou.
-Mhm.- pokiwałam głową.
-A zobaczmy się jeszcze kiedyś?- dopytywał patrząc na mnie ze smutnym spojrzeniem.
-Nie wiem.- odpowiedziałam obojętnie.
-A chciałabyś?- spytał blondyn.
-Nie wiem.
-Ej!
-Żartuję.- zaśmiałam się pod nosem.- Jesteście jedynymi osobami, które zechciały ze mną rozmawiać, więc czemu nie, wszystko może się zdarzyć.
W tym momencie Louis wyjął jakąś kartkę oraz długopis, aby napisać na niej jego numer telefonu.
Już byłam przy drzwiach wyjściowych, odwróciłam się tylko, żeby się pożegnać.
-Pa.
Chłopak z zielonymi oczami wychylił się lekko i niezauważalnie wrzucił karteczkę do mojej torebki.
-Będę tęsknił.- uśmiechnął się, ja zaczerwieniłam się, a chłopacy zaśmiali się.
W końcu wyszłam.
Pogod zepsuła się. Zaczęło strasznie padać, więc musiałam szybko biec do mieszkania. Mimo wszystko i tak weszłam do niego cała mokra.
Poszłam do łazienki trochę się wysuszyć. Gotowa wyszłam z niej w zielonym, ciepłym szlafroku i turbanie na głowie, bo stwierdziłam, że od razy się wykąpię. Położyłam się na łóżko i przykryłam kołdrą. Sięgnęłam po torebkę i zaczęłam szukać w niej komórkę, której jak zwykle nie mogłam znaleźć. Po minucie miałam już ją w dłoni, a razem z nią karteczkę, która mnie zaciekawiła.
Co to może być? Nie przypominam sobie, żebym brała ją ze sobą...
Rozłożyłam ją. Ujrzałem tylko cyferki, i po chwili zrozumiałam, że jest to numer telefonu. Ale przecież nie mój, postanowiłam później zadzwonić. Ale to później, jak na razie jestem trochę zmęczona. Zasnęłam.
Obudziłam się dopiero około 20.00. Czasem zdarzy mi się zasnąć w ciągu dnia. Zjadłem kolację i przypomniałam sobie co miałam zrobić. Wybrałam numer. Usłyszałam sygnał,a po chwili, po drugiej stronie głos jakiegoś chłopaka, dosyć wysoki.
-Tak słucham.
-Z kim mam przyjemność?- zapytałam poważnie.
-Louis. Oh Julie już myślałem, że nie zadzwonisz. Może przyjadę po ciebie i pojedziemy do mnie.
-C...co?! O czym ty mówisz?- pytałam zdziwiona.
-No wiesz pojedziemy do mnie, w sumie do nas, bo razem z chłopakami mieszkamy w jednym domu i wiesz powygłupiamy się, obejrzymy film i takie tam.
-Em...- rozłączyłam się.
-Boże jaka ja głupia jestem.- powiedziałam sama do siebie.- Ogarnij się w końcu.
iPhone zaczął wibrować, wyświetlając znany mi już numer. Zdenerwowana odebrałam.
-Czemu się rozłączyłaś?
-Nie wiem.-odparłem szybko.
-No, nic się nie stało.- powiedział wesoło.-To jak przyjechać po ciebie?
Nastała nie zręczny cisza, której tak bardzo nienawidzę. Zaczęłam się zastanawić i w końcu odpowiedziałam.
-Trochę dużo rzeczy jak dla mnie się dzisiaj wydarzyło, więc przepraszam.
-OKAY nic się nie stało. To może jutro?
-Na prawdę nie wiem L...Louis.- dziwnie się zająknęłam wypowiadając jego imię, jeszcze nigdy takie coś mi się nie zdarzyło.
-No dobrze, to nie będę ci zawracał już głowy, przepraszam.-powiedział już trochę smutniej, a kiedy chciałam coś powiedzieć rozłączył się.
Poczułam się jeszcze gorzej i bardzo chciałam to naprawić, ale jedyne co zrobiłam to poszłam spjrzeć na rysunek.
Chwilę później dostałam SMS'a, w którym było napisane:
"Wiem, że jestem denerwujący i wiem, że znamy się dopiero niecały jeden dzień, ale bardzo Cię polibiłem i nie chcę, żebyś zapomniała mnie"
Zaśmiałam się, to takie urocze. Jeszcze nigdy, nikt mi tak nie napisał lub powiedział.
Teraz już na pewno widziałam, że nie mogę tego zniszczyć.
***
Kolejnego dnia obudziłam się z uśmiechem na buzi- jak nigdy. Szybko pobiegłam na wykłady. Zresztą dzień jak codzień, nie działo się nic nadzwyczajnego, nie licząc tego, że nie mogłam przstać myśleć o wczorajszym dniu. Ludzie popychali mnie, szutrchali, ale ja i tak byłam w swoim świecie, przy tym nie wiedząc kompletnie co się dzieje. Komórkę przed zajęciami zostawiłam w szafce, przez co później jak już wychodziłam z uczelni musiałam przeczytać z jakieś 3 SMS'y i odsłuchać 2 wiadomości głosowe od Louis'a. To robiło się trochę dziwne, ale za razem i miłe, bo wiedziałam, że chociaż on o mnie jeszcze pamięta.
Znać kogoś jeden dzień i już takie rzeczy...WOW. Nie miałam temu nic przeciwko, aczkolwiek chciałam, żeby nasza znajomość rozwijała się trochę wolniej, nie lubię mieć zamieszania w głowie.
Dzisiaj piątek, więc przydałoby się pójść może na jakąś imprezę. Tylko gdzie?!
Zaczęłam szukać w internecie. Znalazłam jakiś klub gdzieś niedaleko i postanowiłam się dzisiaj tam przejść. Nie wiem czy iść tam samej to dobry pomysł, ale mogę spróbować.
Odpisałam chłopakowi na wiadomość.
Nudziłam się.
Kiedy nadszedł już czas na przygotowania, wybrałam niebieską, niezbyt długą, ale też nieprzesadnie krótką sukienkę, do tego czarne szpilki, kopertówkę. Uczesałam się i umalowałam, chyba wyglądałem nawet ładnie. Rany zacieniowałam tak, żeby chociaż troszkę ich nie było widać. Zamówiłam taxie'ówkę. Po 10 minutach wyszłam. Na dworze było jeszcze dosyć widno.
Weszłam do klubu. Było tam strasznie tłoczno, czego miałam się spodziewać.... Muzyka cały czas grała,
Postanowiłam jak na razie usiąść przy barze. Podszedł barman.
-Co podać?-zapytał.
Moment. On mi kogoś przypominał. Ciemne, wręcz czarne włosy, chuda sylwetka, tatuaże, ponad 1.75.
-Zayn?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak, o część Julie tak?
-T...tak. Co ty tutaj robisz? Ty tutaj pracujesz?
-Nie, mój kolega tu pracuje, poprosił mnie, żebym go zastąpił na chwilę. Zaraz idę do chłopaków. A ty co tu robisz?
-A tak przyszłam, nie mam co robić.
-To czekaj chwilkę, zrobię ci drink'a i pójdziemy do reszty.
Dostałam napój.
-WOW, nieźle ci to wysło.-pochwaliłam go.
-Dzięki.
Wstałam, a chłopak razem ze mną zaczął się przeciskać przez tłum.
Liam, Louis, Harry i Niall siedzieli w rogu na kanapie.
-Hej.- przywitałam się, ale pewnie, żaden z nich mnie nie usłyszał.
Usiedliśmy koło nich.
Zaczęłam się zastanawiać jak to jest możliwe, że już drugi raz przez przypadek spotkałam się z nimi. Czy oni czytają mi w myślach?!
Zaczęliśmy o czymś rozmawiać. Śmiałam się- a to bardzo rzadko się zdarza.
Nic mnie nie obchodziło, dobrze się bawiłam.
Zatańczyłam kilka razy z chłopakami. Wypiliśmy drink'i, było super.
Około 2.00 w nocy zaczęłam się zbierać, byłam już wykończona, źle się czułam. Było mi niedobrze, głowa mnie bolała, było mi gorąco. Poza tym Harry trochę razem z Liam'em za dużo wypili i reszta chłopaków musiała ich zbierać. Wyszliśmy z klubu.
Odetchnęłam, lecz zakręciły mi się w głowie i zrobiło ciemno przed oczami.
Zemdlałam.
—————————————————————————————————————
Jeżeli ten rozdział wydaje Wam się trochę przesłodzony to bardzo przepraszam.
Btw komentujcie proszę to motywuje :)
Ten rodzial jest swietny i wedlug mnie wcale nie jest przeslodzony tak jak napisalas. Czekam na nastepny :D @Magdalovefood
OdpowiedzUsuńnie jest przeslodzony, jest uroczy *-* czekam na wiecej :)
OdpowiedzUsuńjest świetny! wcale nie jest przesłodzony. wszystko jest ok. czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
OdpowiedzUsuń