wtorek, 2 września 2014

Rozdział 20

Tego dnia, nie widziałam się ani z chłopakami, ani też nigdzie nie wychodziłem.
Przed 7.00 rano siedziałam już otulona filetowym kocem przed telewizorem, nawet nie zwracając co jest aktualnie grane, ponieważ czytałam jedną z ostatnio zakupionych książek, mając nadzieję że ona mi pomoże w rozmyślaniach.
Był to jakiś kryminał. Było w nim dużo akcji, a policjantka, która tak na prawdę udawała strażniczkę prawa była ścigana przez tajne agencje, za liczne przekręty i zbrodnie.
Książkę przeczytałam w ciągu kilku godzin. Lecz najciekawsze było to, że wszystko robiła z taką precyzją, a jej działania były zaplanowane co do joty.
-No tak!- westchnęłam niespodziewanie.
Oni też nie dają się złapać.
A to znaczy, że już mam jaką w miarę dobrą poszlakę.
-Ale ja jestem głupia.- po chwili zaśmiałam się ironicznie sama z siebie.- Przecież to logiczne, że nie chcą dać się złapać.
   Stwierdziłam, że ubiorę się w dres i pobiegnę do pobliskiej księgarni po następną część książki, aby dowiedzieć się czegoś więcej.
Zanim wyszłam zauważyłam, że pod wpływem ostatnich emocji, mam jakieś bezsensowne pomysły.
Dobra, nie ważne. Wyszłam z mieszkania, zeszłam po schodach. Na dworze było jeszcze chłodno. Liście spadały dokoła drzew, otulając delikatnie swoimi barwami, ulice, parki, budynki, wszystko.
Ubrana w szare spodnie i niebieską bluzę oraz z niechlujną fryzurą i okularami na nosie weszłam do księgarni. Było już po ósmej więc powinna być teoretycznie otwarta.
Popchnęłam szklane drzwi i weszłam do środka. Podeszłam do wybranego regału, a następnie wybrałam drugą i trzecią część trylogii, (stwierdziłam, że kupie od razu dwie). Zapłaciłam i wyszłam. Lecz kiedy wychodziłam z budynku jeszcze nie zauważyłam nic nadzwyczajnego, chociaż tylko czekałam na jakąś niespodzianki ze strony Louis'a i reszty.
    Dzień minął mi powolnie i leniwo. Dzisiaj była sobota, więc zero wykładów i siedzenie w uczelni.
Niall nie dzwonił do mnie, ani też Liam i Zayn.
Trudno. Nie chciałam się im narzucać.
Do końca dnia czytałam i siedziałam samotnie, czekając na następny dzień, kiedy wreszcie będę mogła spotkać się z bratem.

***

Dzień później. Wstałam wypoczęta. A to dziwne.
Może dlatego, że cieszę się na spotkanie z Mark'iem (mój brat). W ogóle to ciekawe jak się czuje po tym wypadku sprzed kilku miesięcy.
  Wstałam z łóżka, pościeliłam je i poszłam do łazienki. Umyta wróciłam do sypialni, aby się ubrać.
Włożyłam ciemne, przetarte (specjalnie) miejscami jeansy i różowy, wręcz neonowy T-shirt.
Przygotowałam sobie tosty i spokojnie zjadłam je przed telewizorem, oglądając poranne wiadomości.
Na dole ekranu widniał napis:
"Policja przypuszcza, że czwórka nieznanych mężczyzn w czarnych strojach zastrasza ludzi w centrum Londynu oraz niszczy budynki, w razie ich zauważenie prosimy o kontakt pod numer..."
Nie doczytałam numeru telefonu, ponieważ wkładając pospiesznie czarne Vans'y wybiegłam z mieszkania na przystanek autobusowy.
-Ruchy!- było chłodno, a ja bez żadnej bluzy stałam samotnie i ocierałam tylko dłońmi ramiona, żeby było mi chociaż trochę cieplej.
    W końcu autobus przyjechał, chociaż w nim nie było o wiele cieplej niż na dworze.
Jechałam tylko kilka minut, po czym wyszłam na wyznaczonym przystanku i nie oglądając się pobiegłam do domu chłopaków. 
Nerwowo zaczęłam pukać w drewniane drzwi.
-Kto tam?- usłyszałam głos Liam'a.
-Ja, Julie. Otwieraj, bo zamarznę!- krzyknęłam telepiąc się.
-Już, chwile.- osłyszałam zanim drzwi do środka się otworzyły.
-Hej!- przywitali mnie radośnie Niall z Zayn'em.
-Oglądacie wiadomości?- zapytałam nie zwracając na nich uwagi.
-Nie. Chyba nikt w naszym wieku oprócz ciebie nie ogląda wiadomości.- zauważył Zayn.
-Nie oglądam zawsze wiadomości. Teraz tak jakoś wyszło.- wyjaśniłam i podeszłam do telewizora i włączyłam odpowiedni kanał.
Niestety napisu już nie było.
-W każdym bądź razie pisało tam...- zaczęłam mówić i wyjaśniłam o co chodzi.
-Łap bluzę Louis'a.- Niall rzucił mi ubranie. 
    Pamiętam ten dzień kiedy Louis mi ją pożyczył, był taki uroczy, taki...jak nie teraz. Teraz zachowuje się jak jakiś robot, pod czyimś władaniem.
Nie jest sobą...
Przykro mi z tego powodu.
Przykro mi z tego, że nie mogę usłyszeć teraz jego głosu, kiedy jestem w domu chłopaków. 
Przykro mi z tego, że nie może mi pomóc teraz, że nie może mnie wesprzeć, bo to wszystko przez niego!
Ale trudno! 
Dam radę sama...
   Wyszłam z chłopakami na dwór i poszliśmy się rozejrzeć. 
Ludzie chodzili normalnie po mieście, lecz mimo wszystko co chwilę, ktoś nas zaczepiał i pytał czy nie widzieliśmy wcześniej opisanych chłopaków.
A nasza odpowiedź za każdym razem była taka sama: "NIE".
   W końcu dotarliśmy do parku, gdzie od pół godziny czekał na mnie brat.
Podeszłam do niego i machnęłam do chłopaków, żeby podążali za mną.
-Cześć Mark.- przywitałam się ze starszym bratem.
-Hej.- odpowiedział obojętnie.
Co było wbrew moich przewidywań.
   Nasze relacje były nienajlepsze.
-To czemu chciałeś się ze mną spotkać?- zapytałam kiedy podeszli chłopcy.
-Kto to?- wskazał na Niall, Liam'a i Zayn'a.
-To? Moi przyjaciele Niall, Zayn i Liam.-przedstawiłam ich.- Jest jeszcze Harry i Louis...
-A gdzie oni są?- dopytywał.
Mark był wysokim chłopakiem o ciemnych-blond, krótkich włosach i niebieskich oczach. Był bardzo szczupły i chyba wyższy nawet od Harry'ego.
-No właśnie w tym problem...- zaczęłam.- musisz mi pomóc.
Opowiedziałam całą historię.
-Wiesz...dlatego tu jestem, bo po pierwsze chciałem sprawdzić czy jesteś bezpieczna, a po drugie, dowiedzieć się czy miałaś z nimi styczność.
-To pomożesz nam?- zapytał blondyn.
-Tak, pogadam z tamtymi dwoma, których nie znacie. Oni są chyba starsi od was, chciaż może nie wyglądają na takich...-zawachał się.- Kiedyś byłem z nimi na obozie i dość mocno się zapoznaliśmy.
-Że co?!- zapytałam totalnie zdziwiona.
-No widzisz...-wzruszył ramionami.
Mówiłam, jak co do czego jest spoko.
-No i super! Może się udać!- zachwycił się Zayn.
    Wszyscy stwierdziliśmy, że przejdziemy się jeszcze kawałek. Szliśmy, szliśmy i szliśmy, aż w końcu doszliśmy do miejsca które wyglądało...TRAGICZNIE!
Budynki mieszkalne i nie tylko, były pomazane farbami/sprejami. Po chwili zobaczyliśmy jak jakiś chłopak wracał do domu cały poobijany. Podbiegłam do niego.
-Kto ci to zrobił?
-Oni.- odpowiedział ściszonym głosem.
-Gdzie są?
-Nie wiem, gdzie są teraz, ale wcześniej byli tam za rogiem.- wskazał palcem na miejsce, gdzie była ślepa ulica.
-Idźmy lepiej stąd.- zaproponował Niall.
-A co? Boisz się?- zapytał sarkastycznie Mark.
-Nie, bardziej chodzi o twoją siostrę.- zauważył i spojrzał na mnie.
Pokiwałam głową, zgadzając się z Niall'em.
Wszystkie rany od ostatniego starcia z nimi zagoiły mi się i nie chciałam nabawić się nowych.
-Masz może numer telefonu, do któregoś z nich?- zapytał Liam.
-Być może.- odpowiedział mój brat.
-OKAY, to może w domu zadzwonisz do któregoś z nich i wymyślisz powód, aby się z nim lub wszystkimi spotkać i namówisz, żeby "oddali" nam Louis'a i Harry'ego?- Zayn wymyślił całkiem niezły plan.
-OKAY, dobry pomysł.- odparł.
   Niespokojnie mimo wszystko wróciłam razem z chłopakami i bratem do domu.
Wracając widziałam jeszcze większe szkody, prawie puste ulice, więc zaczęłam się obawiać, że zaraz wparadują do domu chłopaków i zrobią nam coś i zdewastują dom.
Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Ale cały "cyrk" zaczął się po 21.00 kiedy Mark zadzwonił do jednego z zamaskowanych chłopaków...


5 komentarzy:

  1. Genialny *.* woow ciekawe co dalej kurde chce już kolejny ;33 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow czekam na nexta <3
    @PatrycjaIlnicka

    OdpowiedzUsuń
  3. boże nie mogę się doczekać kolejnego !!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Musialas skonczyc w takim momencie?! Ugh. Ja juz cxe wiedziec co bedzie dalej. Co sie stanie. Czy "odzyskaja" Lou i Harrego. Mam tyle pytan w glowie na ktore nie znam odpowiedzi ze szkod. Juz nie moge doczekac sie nexta x

    OdpowiedzUsuń