poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 8

-Idę spać.- oznajmiłam.
-A masz piżamę, albo chociażby coś suchego?- zapytał Louis.
-Nie, ale przecież nie jestem, aż tak mokra.
-Wiem, ale może jednak pojedziemy i weźmiemy ci coś na noc i jutrzejszy dzień?
-OK, chciaż jestem zmęczona i głowa mnie rozbolała jeszcze bardziej.-odpowiedziałam sprawdzając dłonią czy mam ciepłe czoło.
-Dobrze, chyba że zostaniesz tutaj i się położysz, a ja pojadę i wezmę dla ciebie ubrania.- zaproponował, patrząc na mnie opiekuńczo.
-Nie, bo nie wiesz co chcę wziąć i boję się, że mi tam narozwalasz.- popatrzyłam na niego moimi, szklanymi oczami.
-No to chodźmy, ale szybko.- powiedział i narzucił mi na ramiona swoją suchą już bluzę, żeby było mi cieplej, bo trochę trzęsłam się z zimna.
Szybko dojechaliśmy do mojego mieszkania. Wpadłem do niego i wybrałam z szafy kilka rzeczy i prędko wróciłam do Louis'a siedzącego w aucie.
-Wzięłaś wszystko potrzebne?- pytał.
-Mhm.- potwierdziałam.
Ruszyliśmy z powrotem do domu chłopaków.
Czułam się coraz gorzej, byłam jakaś osłabiona, ledwo szłam, kiedy już byliśmy na miejscu.
-Julie, wszystko dobrze?- spytał Louis, patrząc na mnie z obawą.
Pokręciłam głową na znak, że nie.
Kiedy z trudem weszłam już do przedpokoju, on położył moje ubrania na krześle, a mnie wziął na ręce, natomiast ja nawet się nie sprzeczałam.
   To dosyć miłe kiedy wiesz, że jest ktoś przy tobie, ktoś kto zawsze o ciebie dba i nie pozwoli ci na krzywdę czy też smutek, dla mnie tym kimś jest właßnie Louis i wiem, że nie chcę stracić tego co dotąd zyskałam. Wkradł się do mojego życia jakby nigdy niby nic i zaczął je zmieniać na lepsze.
-Louis co się stało?- zapytał Liam idący przed nami do salonu.
-Źle się czuje.- odpowiedział krótko i zaniósł mnie do sypialni.
-Zimno ci, nadal?- zapytał kładąc mnie na łóżku.
-Trochę.- odparłam cicho.
-Liam!- zawował chłopak.
-Nie krzycz.- powiedziałam.
-Przepraszam. Zaraz dam ci coś na ból głowy.
Przybiegł Liam.
-Co?- zapytał szybko.
-Przynieś koc z dołu, wodę i tabletki na ból głowy.
-Już się robi.- odparł jakby był w wojsku.
Chłopak z obrazka usiadł obok mnie i zaczął czesać moje włosy palcami.
Sprawdził czy mam gorączkę, ale jeszcze nie było tak źle.
Wrócił Liam.
Zażyłam leki, a Lou powiedział:
-Prześpij się teraz.
Chciał już wstać kiedy złapałam go w nadgarstku.
-Zostać z tobą?- pytał.
-Tak.
-Dobrze, ale ty zasypiaj, nie chcę żebyś była chora.- powiedział to i znowu zaczął głaskać moje długie, rozpuszczone włosy.
-Przytul mnie.- oznajmiłam, a on zrobił to bez wahania.
Było już około 21.00, a ja starałam się zasnąć, wiem że to jeszcze stosunkowo wcześnie, ale byłam wykończona.
Chłopak leżał przy mnie cały czas i nawet nie schodził do przyjaciół kiedy go wołali. W końcu po 1.00 w nocy zasnął, a Liam, Niall, Zayn i Harry przyszli do mojego pokoju.
-Myślicie, że on się zakochał?- spytał spontanicznie Harry, patrząc jak śpimy.
-Najwyraźniej.- zauważył Zayn.
-Przecież spędza z nią każdą możliwą, wolną chwilę.- powiedział Niall.
-A waszym zdaniem pasują do siebie?- spytał Liam.
-Wiesz bardzo się od siebie różnią, ale widać, że kiedy Julie jest z naszym BooBear'em jest szczęśliwa, zresztą on też.- odparł Zayn.
Rozmawiali tak jeszcze chwilę na korytarzu, zaglądając do nas, żeby nas nie obudzić.
-Nie budzimy go, prawda?- zapytał Niall.
-Nie, fajnie razem wyglądają.- odparł Harry wskazując na nas.
   W rzeczywistości głowa Louis'a  była oparta o mój brzuch, ale rękę nadal trzymał na moich włosach.
-Słodcy są.- powiedział Liam i poszedł do swojego pokoju, a reszta zrobiła to samo co on.
 

***


   Rano obudziłam się cała spocona, miałam dreszcze i gorączkę.
Niechcący szarpnęłam Louis'a.
-Gdzie? Co? Jak? 24 grudnia!- wykrzykiwał, a potem spojrzał na mnie.
-Dzwonię po lekarza.- oznajmił automatycznie rozbudzony.
Ja nic nie odpowiedziałam, nie miałam nawet siły na to, aby podnieść rękę.
Louis zszsdł do kuchni, zrobił mi kanapki i przyniósł herbatę.
-Zjedz chciaż trochę.- powiedział i podał mi tacę ze śniadaniem.
Ugryzłam kanapkę zaledwie kilka razy i miałam już dość, ale za to wypiłam prawie całą szklankę herbaty.
Doktor przyjechał kilka minut później.
-Dzień dobry.- przywitał się, po czym kazał wyjść Louis'owi z pokoju, a mnie zbadał.
Lekarz wyszedł z mojej sypialni.
-Co jej jest?- pytał przejęty.
-Ma anginę.- odpowiedział mężczyzna w kitlu.- Tutaj jest recepta, proszę ją jak najszybciej zakupić i powiedzieć pańskiej dziewczynie, że ma zostać w łóżku przez tydzień.
-Nie, to nie jest moja dziewczyna.- Lou zaśmiał się ironicznie.
-Skoro tak uważasz.- powiedział doktor z sarkazmem w głosie.- Do widzenia.
-Dziękuję, do widzenia.-
odparł cicho.
Wszystko stało się tak szybko, że miałam mętlik w głowie, lecz pomyałam, że dobrze że nie wymiotowałam, bo wtedy byłby większy problem.
   Chłopak wszedł cicho do pokoju.
-Julie, ja jadę po leki, powiem chłopakom może, żeby do ciebie przyszli?
-OK.
Louis wyszedł z pokoju, a kilka minut później pojawili się Liam, Harry, Niall i Zayn.
-Hej!- przywitali się jednocześnie ze mną.
-Cześć.- odpowiedziałam, a oni usiedli na brzegu łóżka.
-Jak się czujesz?- spytał Niall.
-Źle.- odpowiedziałam z trudem, bo bardzo bolało mnie gardło.
-Biedna.- powiedział Zayn.
-Jak to jest możliwe, że rozchorowałaś się w ciągu jednego dnia?- zastanawiał się głośno Liam.
-Nie wiem.- wzruszyłam ramionami.- Nie boicie się, że też będziecie chorzy?
-Nie.- odpowiedział krótko Harry, a reszta zgodziła się z nim.
   Zaczęliśmy rozmawiać na inny temat, przynajmniej poprawili mi humor, bo nie miałam ochoty nawet rozmawiać.
Wrócił Lou, prawdopodobnie znowu padał deszcz, bo było widać kropelki deszczu na jego włosach i bluzie.
-Proszę.- powiedział i podał mi leki.- Dobra chłopaki możecie już iść ja zostanę z Julie.
-Tak, pewnie. Tak sam na sam.- mówił ze śmiechem w głosie Harry.
-Musimy cię pilnować, bo my tam nie wiemy co masz zamiar robić.- żartował Niall.
-Jeśli chcecie wiedzieć to mam zamiar posiedzieć sam na sam z Julie i z nią porozmawiać.- oznajmił z powagą.
-A o czym?-dopytywał Zayn.
-O wszystkim i o niczym.- zdenerwował się.- Chłopaki czy wy jakiś referat robicie, czy coś?
-Tak, Liam wszystko spisuje na kartce.- powiedział Harry i wskazał na chłopaka w krótko ściętych włosach.
-Nie no wy chyba sobie jaja robicie?!
Zachichotałam cicho, bo coraz bardziej mnie bawiła inch rozmowa.
-A żebyś wiedział, jakie chcesz sadzone, na miękko czy jajecznicę?- pytał Niall oblizując się.
-Tak trudno zrozumieć, że chcę żebyście wyszli?- pytał z frustracją.
-Louis spokojnie, złość piękności szkodzi. Wystarczy poprosić, a wyjdziemy.- powiedział Liam, śmiejąc się pod nosem, jak reszta, lecz Niall nie wytrzymał i jak parsknął śmiechem, to aż zadudniło mi w uszach.
Jejku jego śmiech jest taki zabawny, takie typowe "HAHAHA", aż sama zaczęłam się śmiać.
-To PROSZĘ!- warknął.
-No widzisz, nie mogłeś tak od razu.- odparł Harry.
-UGH idźcie już.
Chłopacy wyszli.
-Czasem mam ich dość.- powiedział i położył się na łóżku.
-Ej, który z was jest najstarszy?- spytałam i lekko kaszlnęłam.
-Ja.-odpowiedział krótko.
-Na prawdę? Myślałam, że Liam.
-Wiesz on jest bardzo dojrzały jak na swój wiek, a ja mimo tego, że jestem najstarszy najczęściej zachowuję się jak dziecko.
-I to urocze i słodkie dziecko.- powiedziałam, a on automatycznie się uśmiechnął. 
-Spróbuj mi udowodnić, że nie chcesz, żebym był twoim chłopakiem.- powiedział i chciał mnie przytulić.
-Wiesz chyba powinnam zadzwonić do mojego taty i dowiedzieć się co z moim bratem.- szybko zmieniłam temat, z obawy.
-Więc dobrze, zadzwoń.- Lou odsunął się ode mnie.
Wybrałam numer i zadzwoniłam pośpiesznie.
Chciaż ojciec chciał ze mną rozmawiać.
Nasza rozmowa była bardzo szybka i konkretna i zakończyłam ją z uśmiechem na twarzy.
-I jak?- zapytał Louis.
-Dobrze, żyje. Jest osłabiony i cały czas jest pod kontrolą lekarzy.- odpowiedziałam.
    Nie rozumiem czegoś...
Jak to jest możliwe, że kiedy jesteśmy razem wszystko układa się tak dobrze, a kiedy jestem sama mogłabym się skrzywdzić na tyle mocno, że już mogłoby mnie nie być.
To wszystko sprowadza się do tego jednego, tajemniczego rysunku. Jak to jest możliwe, że jeden portret może coś zmienić? Prawdopodobnie nikt na tym szarym świecie, nie przeżywa takiej historii jak ja. Czy ktokolwiek wierzy w 
jakieś tajemnicze rysunki czy coś w ten deseń?! Nie sądzę. Chyba muszę zacząć się leczyć, albo dowiedzieć się o co chodzi w moim życiu. Jaki jest mój cel? Czy coś się zmieni? A przede wszystkim... czy chłopak o zielonych oczach i poczuciu humoru jest mi pisany?
-Emm... Julie a teraz jest dobry czas...?- próbował ubrać swoje pytanie w dobre słowa.
-Ale na co?- udawałam, że nie mam zielonego pojęcia o co chce spytać, mimo to bardzo chciałam już powiedzieć "Tak, chcę".
-Więc... Oh znowu mi się język plącze.- powiedział i nerwowo zaczął przewlekać kosmyki moich włosów między palcami.
Zaczęłam kaszleć i musiałam wydmuchać nos.
Podciągnęłam trochę wyżej kołdrę i podwinęłam w nogach.
-Więc?- dopytywałam.
-Oh wiesz o ci chodzi!- powiedział nerwowo.
Popatrzyłam tylko na niego i złapałam za dłoń. Tak, owszem wiem o co chodzi, ale on musi z siebie to wydusić. Wiem, ale ja zła jestem.
-Proszę zgódź się. Czy chcesz być ze mną?-powiedział na jednym oddechu.
-Hmm... Co mam powiedzieć.- trzymałam go w napięciu.- Chyba powiem....

3 komentarze:

  1. serio!? urwać w takim momencie! no wiecie co. a tak w ogóle to rozdział jest świetny. czekam na nexta. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawde?! W takim momecie?! Ale mam przeczucie ze sie zgodzi :D cikawe czy sie sprawdzi :P ja juz chce kolejny rozdzial! Prosze dodaj go jak najszybciej :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojejku w takiej chwili...serio ale rozdział jest na prawdę suuper czekam na nexta bo na serio mam nadzieje że kiedy powie tak wszystko potoczy sie lepiej i znów będzie mogła być szczęśliwa

    OdpowiedzUsuń